Trzeba wierzyć, że jeszcze będzie normalnie
(https://www.pinterest.com/pin/614108099163105855/) |
Jest taka rada: Jeśli nie możesz czegoś zobaczyć, zamknij oczy.
Zamknij oczy i wyobraź sobie Polskę naszych marzeń. Tęczową, tolerancyjną i wyrozumiałą.
Idziesz ulicą i widzisz zakochane pary. Chłopak i dziewczyna jadą na wrotkach. Dziewczyna z dziewczyną idą za rękę. I chłopak z chłopakiem na ławce w parku dają sobie buziaka.
Starsza pani karmiąca gołębie uśmiecha się na ten widok do siebie ze łzą w oku, wspominając dawną miłość.
Słychać dzwony kościoła - w którym ksiądz będzie zaraz szczerze i od serca namawiał do miłości i tolerancji wobec wszystkich. A tęczowe flagi powiewają dumnie na urzędach i uniwersytetach. Wiszą obok polskiej i europejskiej.
I żyjemy: w spokoju, w związkach, w małżeństwach. Z ukochanymi u boku. Bezpieczni. Szczęśliwi. Na równych prawach jak inni. Chronieni przez instytucje i policję, która pozdrawia nas na ulicy.
A faszyzujące, homofobiczne ku*wy gniją w pierdlu.
Czy da się zrobić coś, by w końcu tak stało?
Tak - po pierwsze trzeba w tę wizję wierzyć za wszelką cenę:
Wiem, wiem - taki obrazek wydaje się dziś nierealny. Jak omamy zsyłane przez sierpniowy upał.
Ale trzeba tę wizję mieć przed oczami - bo każda zmiana zaczyna się od wizji. Od marzenia. Od pragnienia.
I choćby świat się walił i palił - trzeba mieć w głowie wyraźny, niezachwiany obraz tego, o co walczymy.
I musimy mieć go przed oczami wszyscy.
Bo gdy zbierają się nad nami czarne chmury, gdy gumowa policyjna pała leje po głowie, gdy homofobiczny / transfobiczny policjant złorzeczy nad głową i wlecze kolejnego nastolatka do suki - tylko ta piękna wizja będzie naszym przewodnikiem - naszą latarnią morską w czasach sztormu.
Będzie oświecała nam ścieżkę w ciemności, przez którą przyszło nam iść.
Będzie nam mówić, jak postępować, jak odpowiadać, jak reagować na to, co się dzieje.
Będzie nami kierować i dodawać nam siły - bo będziemy mieć poczucie, że wszyscy do tego zmierzamy.
Ta wizja to jedyne, co nam zostało.
Dlatego musimy się jej trzymać. By poświęcenie i cierpienia krzywdzonych nie poszły na marne.
Jakaś część ludzi nas nienawidzi...
To znaczy nie nas, bo bo chuja o nas wie. Nienawidzi tego, co o nas myśli. Co sobie o nas wyobraża w swoich perwersyjnych fantazjach o nas.
Znają nas co najwyżej z PornHuba i memów na homofobicznym kwejku czy innym szambie. To są ich główne źródła informacji o świecie.
Ale wiecie co? Jebać ich.
Przestaliśmy prosić o ich zasraną, gówno wartą tolerancję.
Zaczęliśmy się jej domagać. Żądać jej. Bo też jesteśmy obywatelami. Też mamy prawa. Też płacimy podatki.
Wiele krajów przez to przechodziło:
USA (Stonewell), Wielka Brytania i jeszcze wiele innych. Historia walki o równe prawa każdej mniejszości to ścieżka zawiła i trudna. I mówię nie tylko o nas - nie inaczej wyglądała walka kobiet o równe prawa czy czarnoskórych w USA.
Bez względu na to, co się dzieje - my nie przestaniemy być LGBT. Nie "wybiją nam tego z głowy". Próbowano od setek generacji - bezskutecznie.
Za to władzę można zmienić i rozliczyć.
Za to wszystkich tych idiotów można kiedyś osądzić i posadzić.
Nasza ścieżka nie będzie prosta. Ale jest właściwa i jedyna.
Nie ma odwrotu.
Wiem, co czujecie...
... bo piszecie mi to tym w mailach. Przede wszystkim lęk. Złość. Bezsilność.
Ale tli się wciąż nadzieja. Póki jesteśmy solidarni. Póki stoi za nami UE i cywilizowany świat, który płaci nam pieniądze, żebyśmy w końcu - prócz ścieżek rowerowych - wydeptali sobie ścieżkę do rozumu i serca.
Pierwszy raz jesteśmy świadkami tak wielkiej tęczowej solidarności. Takiej z prawdziwego zdarzenia - jak przed wielu laty na Zachodzie. Ten ciepły promień nadziei niech nas ogrzewa.
Bez względu na to, co teraz przechodzisz...
... oddychaj. Weź wdech... I wydech. A potem znów. Oddech jest zawsze tu i teraz. Jest Twój. Jest najlepszym dowodem na to, że żyjesz.
A skoro żyjesz - wciąż nie powiedziałeś ostatniego słowa.
I wciąż wszystko się może wydarzyć.
Komentarze
Prześlij komentarz