Polska płonie. Jestem dumny.

Jestem dumny, że ten naród w końcu wyrwał się z letargu i walczy o świeckie państwo.

Od razu rozprawię się ze wszystkimi święto-oburzonymi "ale": mam w dupie to, że ktoś pomalował kościół czy komuś przerwał religijny rytuał. Mam w dupie to, że ktoś się czuje urażony wulgaryzmami. Krzywda się nie stała. Nikt od tego nie umarł.

Za to krzywda dopiero zacznie się dziać i ludzie będą umierać - gdy kobiety będą zmuszane do rodzenia zdeformowanych płodów skazanych przez tego całego miłosiernego boga na śmierć w niewyobrażalnym cierpieniu.


Zgodnie ze statystykami - tak będzie się działo ok. 3 razy dziennie w całej Polsce.

Zatem kulturalnie już strajkowaliśmy. Przez lata ostrzegaliśmy, wyrażaliśmy, kurwa, głębokie zaniepokojenia. Uprzejmie informowaliśmy i prosilśmy. Nikt nas nie słuchał. Mówili: przesadzamy. 

Dziś mówimy: wypierdalać.

Mówimy to głosem tysięcy gardeł. Mówimy to na pełnym wkurwie. I dziś tak po prostu trzeba.

Od dziecka uczono nas, że złość jest zła. Gniew trzeba wypierać, bo nie powinno się na nikogo gniewać. Każdemu trzeba przebaczać. Z każdym trzeba się dogadać. Nie wolno przeklinać. Trzeba być kulturalnym i otwierać starszym paniom drzwi.

Rzecz w tym, że czasem złość po prostu działa. Jeśli są jakieś zachowania, do których nie jesteś zdolny - są też pewne rezultaty, których nie osiągniesz.


Gniew też jest po coś.

Gniew ma chronić nasze granice. Jasno komunikować, gdzie kończy się czyjaś władza, a zaczyna nasze terytorium. Przygotowywać do walki. Dawać siłę. Po to, kurwa, jest.

Przestańmy pierdolić, że to złe. Czasem to jedyny sposób, by cokolwiek zmienić.

Pod fasadą, powiedzmy, cywilizowanego społeczeństwa, wciąż jesteśmy zwierzętami. I tych zwierząt wkurwiać się nie powinno.

I powiedzmy sobie jasno: i tak długo ten syf znosiliśmy. Pięć lat buty, plucia w twarz, lania jadu w TVP. A na końcu dostaliśmy to: nakaz rodzenia martwych płodów.

Byłem dziś na protestach. Młodzi ludzie - wkurwieni bez cenzury. Z nimi nie można negocjować. I dobrze. Czas na negocjacje z pisostwem dobiegł końca. Teraz pisostwo musi wypierdalać.

Jasne, wiem, że to nie będzie aż takie proste. Nie tak łatwo rozjebać kraj nawet, jeśli jest z gówna i tektury. Najbliższe wybory za 3 lata. Kaczor parlamentu nie rozwiąże - tym bardziej, jeśli zobaczył najnowsze sondaże (w których traci samodzielną większość i zostaje rzucony na pastwę wkurwionej opozycji).


Zatem co nam pozostaje?

Protestować. Dawać opór. Świętować. Walczyć. Cieszyć się, że w obliczu katastrofy i ataku na podstawowe wartości - potrafimy się zjednoczyć jako naród.

Dobrze wiecie, że to jest także walka o nas - gejów. Bo gdy wygrają kobiety, następnymi wygranymi będziemy my. Jestem o tym przekonany.

I choć wkraczamy w mroczne czasy - światełko nadziei miga gdzieś w oddali. Trzymajcie się ciepło.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Trzeba wierzyć, że jeszcze będzie normalnie

Oni znów wygrali - i powiem Wam, dlaczego. A potem będziecie chcieli wyjechać z tego kraju.