Nadeszła WIOSNA - partia, o której mówią dziś wszyscy. Na ile % może liczyć?
Dziś jest dzień, o którym mówią wszyscy - szczególnie środowiska LGBT+. Dziś nadeszła Wiosna - nowa partia polityczna w Polsce. Głos geja nigdy w Polsce nie był bardziej słyszany, niż dziś - 3 lutego 2019.
O obietnicach Wiosny Biedronia opowiadać nie będę - bo zna je już chyba każdy i są one szeroko komentowane w różnych mediach. Skupię się zamiast tego na tym, czy nowa partia ma szanse uzyskać dobre wyniki w wyborach.
I czy w końcu w naszym kraju będzie normalniej.
Uśmiechnięty, wyluzowany, dowcipny - tak rodzi się charyzma. Robertowi Biedroniowi odmówić jej nie można. Pod kątem wizerunkowym założyciel Wiosny jest fenomenem nie od wczoraj - o jego mieście, Słupsku, od lat mówiło się.
Jawne przyznanie się do swojej orientacji, sympatyczność, celebryci, którzy Biedronia znają i lubią - to wszystko stworzyło niezwykłą aurę wokół jego miasta i osoby. Co moim zdaniem Robert zrobił dobrze, wchodząc do polityki w takiej właśnie formie? Jakie są jego mocne strony?
1. Zaczął mówić o polityce w sposób przystępny dla młodych ludzi. Spotkania z nim (które śledziłem od początku) były wyluzowane, ale też dotyczyły ważkich problemów społecznych. Pokazał, że każdy może być usłyszany. Przyciąga tłumy. Nie sądzę, że jest w Polsce inny polityk, który przyciągnąłby tyle tysięcy ludzi. Ok. 50% ludzi w Polsce w ogóle nie chadza na wybory - być może zacznie, gdy polityka zacznie mieć młodszą twarz. Od lat mówiło się - gdzie są młodzi w polityce? SLD, PiS, PO - to wszystko stare dziady, które od lat trzymają się kurczowo swoich stołków i szemranych interesów. Sam chodziłem i głosowałem z niesmakiem - zdając sobie sprawę, że polityka to nie koncert życzeń i zawsze trzeba wybrać mniejsze zło. Być może teraz wiele osób poczuje, że można też wybrać większe dobro.
2. Wniósł do polityki elementy pozytywnego show. I tego ludzie oczekują - odrobiny emocji, wielkich otwarć, pięknych słów, muzyki i poczucia uczestniczenia w czymś wielkim. Spotkania partii politycznych w Polsce do dziś kojarzyły się w nudnym gadaniem starych dziadków leśnych - teraz nagle polityka stała się - przynajmniej na ten moment - czymś trochę bardziej cool.
3. Obiecał sporo i jest cholernie kontrowersyjny. Nie wiem, czy - gdyby Wiosna wygrała wybory nawet w miażdżącej przewadze nad konkurentami - spełniłaby swoje obietnice. Zapewne nie. Ale jedno jest pewne - o tym, co obiecał Biedroń mówi teraz cała Polska - a wieści docierają nawet w najdalsze zakamarki Polski. Trudno o lepszy marketing.
4. Nie robi sobie wrogów. Owszem - mówi o odsunięciu Kościoła od polityki, wyprowadzeniu religii ze szkół - co przecież jest w Polsce sacrum nie do ruszenia do tej pory - ale nie mówi tego ze wściekłością w głosie. Sam Kościół - gdyby miał trochę oleju w głowie - odsunąłby się od polityki. Ma się wrażenie, że Biedroń chce załatwić sprawę, a nie wyzłośliwiać się.
5. Pięknie się wypozycjonował. Jako potencjalna marka nr 3 w świecie polityki - wiedział, że musi sprawnym ruchem odciąć się od zwaśnionych Tutsi i Hutu oraz postawić na kompletną alternatywę. Inaczej zawsze będzie wrzucony między fanatyków ekipy rządzącej lub nieudolne wujki z poprzedniego rządu. Wprowadził do polityki bardzo spójną tożsamość polityczną. Może się podobać, może nie - ale nie sposób odmówić jej wyrazistości i jasnego określenia się w wielu kwestiach (czego np. od wujków PO oczekiwać nie można - są quasi-europejscy - niby chcą Europy, ale gdy trzeba oddzielić kler od polityki lub wprowadzić związki partnerskie - zaczynają się odzywać wschodnie korzenie).
6. Dał nadzieję. W napiętej atmosferze domowej wojny polsko-polskiej i wręcz powodzi afer rządowych wszyscy zaczynaliśmy tracić nadzieję, że w tym kraju coś się poprawi. Choć wiem, że nadzieja matką głupich - to jednak w chwilach smutku, frustracji i obaw nadzieja działa jak lek, który szybko uśmierza cierpienie. Być może wszyscy tego potrzebujemy - szczególnie my, geje, którzy na co dzień zmagamy się z narastającą homofobią, moralnym szambem, jaki osiągnęliśmy. Chcemy wierzyć, że będzie lepiej - i czekamy, aż ktoś nam tę nadzieję da. I być może dał. Sondaże pokażą.
7. Jest wiarygodny. Biedroń od lat pracował na swoją pozycję i postrzeganie. To, co osiągnął w swoim mieście, jest chyba najlepszym przykładem, że działa i coś zmienia na lepsze. Oczywiście wiem, że pojawiają się krytyczne głosy - nikt nie jest cudotwórcą i nie zadowoli 100% ludzi. Jednak takie sukcesy, jak oddłużenie miasta czy wprowadzenie jawności zarobków publicznych - to ewenement w skali kraju, a być może i świata. To wszystko jest mocnym uwiarygadniaczem obietnic Roberta i jego partii.
8. Odrobił lekcję psychologii społecznej. Wczuł się w nastroje społeczne. Zrozumiał, że w polityce nie wygrywa się programami (choćby najlepszymi), ale: 1) obietnicami i wiarygodnością, 2) medialnością, 3) twarzami i sympatią, 4) emocjami. Ludzie nie będą czytać tabelek w Excelu, skąd Biedroń weźmie kasę na 1600 emerytury dla każdego. Ale będą pamiętać samą obietnicę, która będzie działać na ich wyobraźnię. Ludzi gówno interesują programy partii - głosują na twarze i na sympatię do człowieka, na to, na ile identyfikują się z danym politykiem.
9. Nie stoi okrakiem i nie próbuje się przypodobać każdemu. Trzeba wielkiej odwagi i dojrzałości, by to zrozumieć i wdrożyć w życie. Czasy, gdy partie polityczne próbowały głaskać każdego po główce i nikogo nie zdenerwować, już minęły. Nastały czasy politycznych celebrytów - wyrazistych w swoich poglądach i postawach. Gdyby dziś Biedroń zaczął negocjować np. z Kościołem, z innymi partiami - skreśliłby się być może w najważniejszej sferze swojego projektu - w sferze swojej tożsamości. Wie, do kogo uderza, wie, komu chce się podobać - i stworzył wizję państwa, w którym właśnie jego targetowi będzie się żyć dobrze.
10. Ma energię. Inne partie kojarzą się ze starczym uwiądem - ludźmi, którzy są już na ostatniej prostej i jedyne, czego pragną, to dotrwać do końca jako tako. Takim politykom nie zależy na zmianach - oni chcą utrzymać status quo. Biedroń jest stosunkowo młody (choć na tyle już dojrzały, że nie jest politycznym niemowlakiem) - i wie, że wraz ze swoim partnerem Krzysztofem czeka go jeszcze wiele lat życia w tym kraju. Jakie to będzie życie - nie jest mu pewnie obojętne - jak zapewne większości czytelników na tym blogu. Szanuję ludzi starszych, ale nie możemy pozwolić, by urządzili nam państwo wg swoich standardów, które często wioną jeszcze głębokim PRL-em i mentalnością wodzowską. To nie czasy wojny, byśmy oddawali przywództwo kwadratowym, wysączonym testosteronem samcom alfa lub klerowi. Mamy czasy największego i najdłuższego pokoju w historii ludzkości (wiem, że to niewiarygodne, bo media pokazują, co pokazują, ale statystyki mówią jasno) - potrzebujemy przywódców, którzy są empatyczni, inteligentni i myślą o problemach w wielu różnych perspektyw. I zdaje się, że Robert takim gościem jest.
Cóż - myślę, że albo to się uda, albo na serio trzeba będzie potraktować plany ewakuacji z tego kraju na serio.
Czy przekonuję, by na niego głosować? I tak, i nie. Niech każdy sam podejmie decyzję zgodnie ze swoim sumieniem.
Ale pamiętajcie Moi Mili - jesienne wybory parlamentarne mogą być kluczowe dla całej naszej przyszłości. Każdy, kto śledzi politykę, wie, że żartów nie ma i w ciągu najbliższych lat możemy zostać wypchnięci z kręgu krajów cywilizowanych - dla których nie widać żadnej atrakcyjnej alternatywy.
Ja sądzę, że jeśli teraz się nie uda, to być może już nigdy się nie uda. Jeśli nie Wiosna Biedronia, to kto? Dla mnie wybór jest jasny.
Komentarze
Prześlij komentarz